-To chodźcie. - powiedziałam wstając i wychodząc po drodze odebrałam jednym ruchem batona Niall'owi sptojącemu w drzwiach.
-Ej! Ja jeszcze zamierzałem to jeść! - powiedział UDAJĄC (widziałam że wcale nie) obrażonego.
Nie przestając iść krzynęłam uśmiechnięta od ucha do ucha:
-Nie jedz tyle, bo będziesz kuleczka. - i dalej poszłam
-Nie moge sie na ciebie obrażać... - powiedział - Jesteś za dobra. - i wybiegł z pokoju a potem się wrócił gdy się spostrzegł że nikt za nim nie idzie.
-Halo, człeki! - spojrzał na nich i podszedł do łóżka Louisa - Pojedziemy do Nando's na poprawę chumoru. - powiedział wyszczerzony, przechylając głowę, do Lou.
Lou od razu się uśmiechnął, podniósł z wielkiego łóżka i pognał z Niall'erem na dół.
Wszyscy POSZLI za nim. Już sie ubieraliśmy kiedy Lou krzyknął....
-Co się stało? - zapytałam wbiegając do pokoju... (Pokoju? Raczej pomieszczenia pozornie zwanego „kuchnią". Okej, ale nie czas na żarty...)
Zastałam tam Louis'a zsywającego się na podłogę i chowającego twarz w dłoniach. Płakał. Auuuuu! Naprawdę boli! (;()
-O.. Ona.. - jąkał się
-Tym bardziej musimy tam szybciej dojechać. - powiedziałam. Oj... Ma swojego iPhona w ręce... Nie jest dobrze...
-Nie chodzi o szpital... -wyjąkał
-Co? To nie jedziemy po prostu do Nando's? - zapytał zakłopotany Niall któremu uśmiech zbledł.
Ja nic nie zrobiłam, tylko odwróciłam głowę w jego stronę i z(a)biłam wzrokiem.
,,Gdyby się dało zabić wzrokiem, już nie żyjesz, Niall'er..." pomyślałam
-To o co chodzi? - zapytałam siadając przy nim.
-Nie... Nie... -jąkał - Nie ma marchewek u tego facia na przeciwko...! - powiedział i zrobił minę typu le'smuteczek. Taa... Niall'er się załamał. O. Rozumiem, wszystkożerca.
-Cooo??? Nie!!! Tylko nie to!!! Rozlicze się z tym kartoflem! - powiedział i wyszedł. Najprawdopodobniej do tego pana od sklepu... Będzie ciekawie...
Spojrzałam na niego [Louisa] pobłarzliwie.
-Ajjjj, człowieku.... - złapałam się za głowę. Czy tylko ja, Liam i Zayn jesteśmy poważni? Tak. Chyba tak.
Teraz pewnie myślicie sobie co jest nie tak z Harry'm, prawda? Ta. No właśnie. Aktualnie bawi się w swoim pokoju na omagle i Gry.pl.
-Idziemy? - zapytałam się.
-Ale gdzie? Aaa no tak! Zapomniałem powiedzieć że dostałem sms'a, że El już wyszła a to tylko złamana ręka, więc pojadę sam. - powiedział niepewnie sie uśmiechając.
Aha. Super. Ale w sumie... To nie tak źle, zaoszczędzę trochę czasu.
Lou wyszedł, a ja zdjęłam moje różowe converse i skórzaną kórtkę. I spojrzałam na niego z pod byka. Narobił mi strachu koleś.
A więc chłopaki teraz grali w łapki przed telewizorem więc dosiedliśmy się do nich i włączyliśmy telewizor. Był jakiś program newsowy. Akurat mówili o 1D, ale też nie byłam pewna czy to dobry pomysł pozostać na tym programie. Jakaś dziunia z tonami tapety na twarzy mówiła.
-,,Doszły do nas plotki, że niejaka Alexandra Crimson przebywa aktualnie u chłopaków z zespołu One Direction. Nie jesteśmy pewni czy ma ona dobry wpływ na nich. Jeszcze pare godzin a może nawet minut, temu Louis Tomlinson płakał w obecności Alexandry. Jednak nie znamy prawdy czy chłopak płakał przez Alexandrę czy może przez coś innego. Ciągnie najwyraźniej do niej też przyjaciel Louis'a, Harry Styles. Jednak nie możemy być pewni co się tam dzieje. Naszym zdaniem, Alexandra Crimson powinna się odczepić od chłopaków. Czy Alexandra zepsuje dobre stosunki między chłopakami? Czy wszystko TO to jej wina?" -powiedział ten obsmarowany babsztyl.
Na początku się zarumieniłam sama do siebie, ale chłopaki wiedzą że jestem też twarda, więc nikt na te moje rumięce naszczęście chyba nawet nie spojrzał. Jednak szybko sobie uświadomiłam co powiedziała ta dziunia.
-Słucham...? - zapytałam sama siebie śmiejąc się i uśmiechając ironicznie - Przepraszam bardzo, ale jakaś dziunia z tonami tapety na twarzy nie będzie o mnie mówić pełnym imieniem! Ja jej dam Alexandre!!!- podnisłam sie z kanapy a Zayn szybko złapał mnie od tylu za ręce bo chyba wiedział że gdyby tego nie zrobił już bym waliła w telewizor. -Jebana pizda! -byłam tak wściekła, że po prostuuuu....!!!
-Alex, uspokój się! - powiedział zaskoczony Zayn, do którego na pomoc przy przytrzymaniu moich rąk które próbowałam odzyskać, dołączyli Lou i Harry.
Uległam im, a oni po 10 sekundach mnie puścili. Poszłam na górę do siebie. O co tej królowej debili chodziło! Dobra... Jeśli chcę się z nimi przyjaźnić, albo... Dobra, to nie jest możliwe, że on też to czuje, więc pozostańmy na 'przyjaźnić'. Więc jeśli ja chcę się z nimi PRZYJAŹNIĆ to muszę się przyzwyczaić do paparazzich. Do pokój wszedł Harry...
*********************************************
Jest. Będzie się działo ;)
Piernicek